Witajcie. Mam dzisiaj niesamowitą wenę dlatego też piszę
rozdział na tym blogu. Prowadzę tyle blogów, że tutaj będę dodawać posty bardzo
nieregularnie. Na całe szczęście tego bloga piszę z Carole. Uff.. Dobra. Nie
przedłużam. Jak wiecie już z poprzedniego postu, Carole opisuje perspektywę
jednej z bliźniaczek – Nadii, a ja drugiej – Ashely. Zabieram się do roboty.
Żadna praca nie hańbi ale wszystkie są męczące.
Rozdział II
Właściwie nie interesuje się Wiktorem Krumem. Wygląda na
takiego co ma każdą kobietę, na którą choćby spojrzy. Obrzydliwe. Nienawidzę
tego. Nadia jest naiwna, że widzi tylko to co pokazują moje oczy. Wręcz
przeciwnie. Od kilku miesięcy, nie licząc oczywiście wakacji, wgapia się
rozmarzonymi oczami z jednego z bliźniaków Weasley’ów. Dlaczego? To dobre
pytanie. Właśnie z tego powodu ja patrzę na drugiego. Nigdy, przenigdy nie
zwrócił na mnie uwagi, tak lepiej dla niego. Próbuje zrozumieć czy moja siostra
ma jakiekolwiek szansę u takiego chłopaka. Mam nadzieję, że ciocia Narcyza się
o tym nie wie, bo jakby wiedziała, byłoby krucho. Właściwie nie napisałam
dlaczego ciocia… Nie znamy rodziców, przynajmniej nigdy nie miałyśmy okazji.
Matka zmarła podczas porodu, a ojciec został pozbawiony życia rok później.
Naprawdę wzruszająca rodzinna historyjka. W tym samym czasie kobieta, która
przejęła nad nami pieczę, została zesłana do Azkabanu. Kolejny zwyrodnialec,
kolejna osoba, o której nie mówi się przy obiedzie. Na samym końcu jako
dwuletnie dzieci, trafiłyśmy do Malfoy’ów. Zyskałyśmy tym sposobem brata –
Draco. Od zawsze się razem wychowywaliśmy dlatego też tak postanowiłyśmy go
nazwać. Nadia jak zwykle fruwała z głową w chmurach, gdy próbowałam się czegoś
dowiedzieć. Wszystkie rozmowy z ciocią bądź wujkiem kończyły się tak samo.
Zbywaniem nas jak najszybciej się dało. Co najciekawsze, obie nie bałyśmy się
rodziców Smoka, a on w tym czasie siusiał w majtki. To był najlepszy argument
do tego, żeby się z niego ponabijać. Szczególnie po eliksirach w pokoju
wspólnym. Lubię Snape’a ale bez przesady. Jeszcze raz usłyszę: Minus dziesięć
punktów dla Gryffindoru i normalnie uszy odpadną i poturlają mu się pod biurko.
Jest nudny w tym co robi tym szlamą, ale jedno jest uroczę. Uczy niesamowicie
dobrze, dzięki temu nie raz pozbyłam się problemu w postaci natrętnych
Ślizgonów. Natura mnie i Nadię, obdarzyła blond włosami, prostymi i bardzo
długimi. Niebieskie oczy mamy podobno po ojcu. Zadziwiające. Rodzice musieli
być wyjątkowo urodziwi skoro mamy aż tyle wdzięku i przystojności. Westchnęłam.
Draco siedział samotnie przy kominku, widocznie nad czymś się zastanawiał.
-Jak tam braciszku?- zapytałam siadając obok niego na
kanapie. Zmierzył mnie wzrokiem i odwrócił oczy w innym kierunku. Zapomniałam
dodać, że wyglądamy coś podobnie. Włosy są prawie tak samo jasne, ale oczy…
Moje i Nadii są trochę ciemniejsze ale to wcale nie odbiera im uroku. Wręcz
przeciwnie. Cała nasza trójka jest wyjątkowa na swój sposób, a jak już była
wiadomo od dawien dawna, Draco to Ślizgoński Bóg Hogwartu. Niedostępny dla
szlam i innych niegodziwców, a przede wszystkim my tworzyliśmy świętą trójcę.
Zawsze wyglądający jak prawdziwi bogowie. Dwie kobiety i jeden mężczyzna,
zupełne przeciwieństwo Blizno-Wieprzo-Mulo trio. Ci zawsze wyglądali jakby ktoś
ich wsadził do gęby, zjadł, a potem zwrócił. My zawsze pięknie i inteligentni.
-Co robisz?- próbowałam nawiązać dialog ale dalej mi nie
szło. W tych sprawach mimo wszystko lepsza jest siostrzyczka. Malfoy dalej
milczał jak zaklęty.
-Wiem, że jesteś pieprzonym snobem ale do mnie mógłbyś się
odezwać- powiedziała lekko wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. Wygrałam bo
już zamierzał coś odpowiedzieć.
-Doprawdy? Cholera, przegrałam. Ashley, jedna sprawa.
Zróbcie coś z Mopsem- wskazał ręką w kierunku dziewczyny w kruczoczarnych
włosach. Oczywiście nic nie dało się zrobić. Niezmiennie od czterech lat
prześladowała chłopaka ku naszej ucieszę. Nigdy mu nie odpuszczała. Nie ważne
jak ją nazwał. Zawsze była blisko, czekała na odpowiednią okazję.
-Nic się nie da zrobić Smoku- powiedziałam i położyłam głowę
na jego nogach. Po kilku minutach zapadłam w krótką drzemkę.
(***)
-Wstawaj Ty walnięta krowo- zawsze, a wręcz codziennie od
kiedy pamiętam, budzi mnie taki słodki głosik Nadii. Zasnęłam na kolanach
Dracona, a nie jej więc nie wiedziałam problemu. Podniosłam się i popatrzyła na
nią jak na największego terrorystę.
-Możesz mnie budzić milej- jak zwykle moje prośby pójdą na
marne, ale próbować zawsze warto.
-Chyba tylko w twoich snach- odpowiedziała. Zaczepki były
jak zwykle punktem dnia, który był zawsze punktem dnia. Reasumując, bez nich
nie byłyśmy sobą. Podeszłam do siostry targając swoje ciało jak zombie zwłoki.
Coś mi tutaj nie pasowała. Dziewczyna miała lekko zaczerwienione policzki co
mogło wskazywać tylko na jedno. George Weasley był niedawno na celowniku.
Zmrużyłam oczy. Coraz bardziej mi się to nie podobało.
-Niech zgadę, brat Wieprzela?- mimo tego, że byłyśmy rok
wyżej niż nasz braciszek i byłyśmy w wieku bliźniaków Weasley, to przez to, że
trzymałyśmy się bardziej ze znajomymi Dracona, mówiłyśmy slangiem uczniów z
niższego roku. Nam to pasowało, a innych mało obchodziło, jak to w Slytherinie.
-Możliwe- nie trzeba było pytać. Wszystko miała wymalowana
na twarzy. Zapewne teraz wszystko trochę wyblakło, a wcześniej była czerwona
jak piwonia.
-Widać, mniejsza. Gdzie tym razem?- ogólnie chętnie
pozbyłabym się tego karalucha. Jego brat, Fred, zapewne jak zobaczy, że między
tym dwojgiem coś się rodzi, zapobiegnie katastrofie, ale z drugiej strony…
Freddie to ładnie imię…
-Przy linii wieku. Wypili razem z bratem eliksir
postarzający. Mimo tego, że miał brodę, różnokolorową, był uroczy- rozmarzyła
się. Miałam wielką ochotę zwrócić obiad na stół. Ten cały turniej trójmagiczny
był dla mnie nie do zniesienia. Stado napalonych neandertalczyków potrafiło za
mną kręcić się całą przerwę. Ich dyrektor, Karkarow, miał gdzieś zasady
moralne. Puszczał ich gdzie bądź. Najciekawsze z tego wszystkiego było jednak
to, że zawsze między nimi brakowało Wiktora Kruma. Nie interesował mnie, ale
jako jedyny znikał z tłumu tych zapchlonych kundli.
-Wzruszające- rzuciłam sarkastycznie. Widząc naburmuszoną
minę mojego lustrzanego odbicia rzuciłam dodatkowo.
-Zawsze możemy się przejść do skrzydła szpitalnego i możesz
zobaczyć swojego wybranka- w sumie nie chciało mi się ruszać ale dla dobra tej
małej i podstępnej istoty, wszystko. W sumie jakby nie patrzeć miałyśmy na
świecie tylko siebie i razem przejdziemy przez życie.
-Wiedziałam, że podoba Ci się brat George’a- uśmiechnęła się
zabójczo w moją stronę. Zbyłam ją. Naprawdę, coraz częściej musiałam z jej ust
słyszeć te słowa.
-Tak bardzo jak tobie Potter- przypominając sobie jego
wygląd udała, że robi się zielona na twarzy i wymiotuje na dywan. Całej scenie
przyglądał się z niezadowoloną miną Draco wraz z Crabbem i Goyle’m. Tych dwóch
osiłków zawsze miło było obrażać bo nigdy Ci nie dali ciętej riposty.
-Cześć wszystkich dziewczętom i chłopakom. I tym dwóm amebom
obok Draco też- za nim zrozumieli co do nich powiedziałam, wychodziłyśmy już z
pokoju wspólnego naszego domu w bardzo różnych humorach.
(***)
-Popieprzyło Cię?- zawsze miałam niewyparzony język, a
szczególnie wtedy gdy Nadia zaproponowała mi żebym poszła do Fred. Na samą
myśl, że miałam podejść do jego łóżka, a co dopiero z nim rozmawiać, zrobiło mi
się wyjątkowo niedobrze. Nie dlatego, że ten chłopak nie był przystojny. Wręcz
przeciwnie. Był cudowny. Lubiłam od czasu do czasu zerknąć na niego. Obecnie
dziewczyny latały za długimi włosami, które właśnie on posiadał. Jego mleczne
oczy były jednak bardziej kuszące. Podobno osoby z takimi oczami są doskonałymi
kochankami… Chwila. Zapędziłam się. Nie powinnam tak o NIM myśleć. To
niedorzeczne!
-To idziesz?- ponaglała mnie Riddle. Westchnęłam. Teraz albo
nigdy. Muszę zapobiec temu związkowi George’a z nią. Szybkim i pewnym krokiem
znalazłam się przy łóżku jednego z nich.
-Fred Weasely?- zapytałam obojętnie. Najważniejsze było to,
żeby utrzymać ten ton nieważne gdzie się było. Najważniejsze było to, żeby nie
przestawać. Ciebie nie powinno nic interesować oprócz ciebie.
-Tak?- zapytał z nutą niepewności w głosie. Pokiwałam tylko
głową. Uśmiechnęłam się perfidnie w jego stronę.
-Myślę, że mamy pewną sprawę do załatwienia na osobności-
patrzył na mnie dość nieodgadnionym wzrokiem.
-My? Mamy? Chyba sobie kpisz, nienawidzę takich osób jak Ty-
nie zgorszyło mnie to. Nie ruszyłam się nawet o milimetr gdy wypowiadał te
słowa. Wręcz przeciwnie. Nachyliłam się nad nim tak, że mogłam swobodnie
pochwycić jego wzrok. Jego oczy zrobiły się bardzo duże.
-Mamy. Znasz moją siostrę bliźniaczkę prawda? Mam nadzieję,
że nie dopuścisz do tego aby twój brat się do niej dobrał. Tylko ją tknie, a
zabije go- wysyczałam.
-A co z tego będę miał?- ta chęć zysku od tych niezamożnych
rodzin to kpina.
-Co tylko zechcesz. Ile mam Ci zapłacić?- powaga w moim
głosie była perfekcyjna. Zazwyczaj potrafiłam się śmiać, a teraz byłam taka
jaka chciałam być w przyszłości.
-Trzy gile. Dowiesz się we właściwym czasie. Na razie
odbiorę moje honorarium w inny sposób- to powiedziawszy przyciągnął mnie do
siebie i lekko przejechał językiem po moich wargach. Nie potrafiłam nic zrobić,
nawet wtedy gdy musnął moje usta, a serce protestowało. Ciało poddało się
ogarniającemu go uczuciu.
-Dobra dziewczynka. Niedługo przyjdę po resztę zapłaty- to
powiedziawszy puścił mi oczko gdy odchodziłam od niego. Znowu przybrałam obojętną
minę. Uradowana siostra podbiegła do mnie.
-Jak było? Pewnie cudownie? Całowaliście się?- jej pytania
strzelały do mnie jak z procy. Zacisnęłam rękę w pięść i mocno, też
ostrzeżenia, walnęłam nią w ścianę.
-Takie szlamy jak Weasley trzeba zabijać- powiedziałam. Nie
była to do końca prawda.
Ha! Wreszcie! Nareszcie! Boskie ^W^ Po raz kolejny się przekonujemy że masz świetny jezyk! <3
OdpowiedzUsuńAleż dziękuje :)
UsuńPrzecież Fred nie jest szlamą, o co chodzi?
OdpowiedzUsuńTemat bloga ciekawy, mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będę miała możliwość przeczytania dalszych rozdziałów.
Demi :3
Ps. Zapraszam do mnie na bloga o Scarlett Kalton- Młodej Śmierciożerczyni!
W oczach osób o czystej krwi, jest szlamą. Ma może czystą krew ale pławi się w szlamie, obcując z mugolakami :D
UsuńKolejny blog, który jest tak świetny. Będę tu częściej zaglądac i zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńhttp://tmnt-sekret.blogspot.com/
Cieszy mnie ten fakt :3 dziękuje bardzo <3
Usuńhej,kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń